Pierwszy dzień nowego miesiąca bez zmian. Deszcz, deszcz i deszcz. Choć był jeden pozytyw. Początkowo myślałem, że czekać mnie będzie dzień przerwy, ale około 16:00 pojawiło się okno pogodowe i nie padało. Ruszyłem kolejne 17 km dalej. Wiatr jednak był porywisty i często z boku. Dawał się on więc we znaki i to znacznie. Ale dla mnie wtedy liczyło się, że nie padało do 19:00. Po 19:00 deszcz znów wrócił. Zatem ujechałem tyle ile mogłem. Mimo to miejscówka na namiot była w pięknym miejscu, niedaleko przydrożnego parkingu.
2.07.2020
Deszcz wciąż padał, jednak wiatr z zachodniego zmienił kierunek na południowy, stąd miałem wiatr w plecy! To było piękne. Zatem jechałem dalej. Krajobrazy to praktycznie nicość, tylko stada reniferów regularnie biegały lub pasły się. Tego dnia miałem też przeżycie w postaci popularnego tunelu Nordkapptunnell o długości 7 km oraz zjazdu 212 metrów pod poziomem morza! Przez pierwsze 3 i pół kilometra ostry zjazd, stąd w zaledwie 5 minut z kawałkiem zjechałem. Kolejne 3 i pół kilometra to z kolei druga strona medalu. Stromy podjazd. Tu się ciężko wjeżdżało, ale obok był chodnik, stąd dla tych, co nie dadzą rady, mają możliwość rower prowadzić. Do Honningsvag (30 km od Nordkapp) dotarłem około 18:00. Zrobiłem kolejne zakupy i na stacji benzynowej przez 3 godziny się nieco zagrzałem, osuszyłem oraz doładowałem telefon. Buty też częściowo przemokły, potrzebne więc były woreczki. Prognozy mówiły, że deszcz ma praktycznie osłabnąć około północy, więc do zamknięcia (22:00) stacji benzynowej podgrzewałem się ile można
;) no i ruszyłem dalej. Ostatnie kilometry były ciężkie, bo praktycznie ciągle pod górkę. Ale w końcu, wreszcie i nareszcie... dokładnie 3 lipca o 1:48 NORDKAPP ZDOBYŁEM. Niesamowite przeżycie! Być na północnym krańcu Europy, skąd w linii prostej na biegun północny 2100 km, a do Warszawy też 2100 km. Wjazd o takiej godzinie na Nordkapp był już darmowy (choć rowerem zawsze jest za darmo), szlabany podniesione. W końcu po 100 km jazdy rowerem tego dnia, osiągnąłem cel i z okazji zwycięstwa, o 3:00 „w nocy” rozbiłem namiot najadalej na Północ kontynentalnej Europy. Moment rozbijania się widać nawet na kamerce Borealis http://nordkapp.kystnor.no/ jak ktoś ma ochotę to można mnie tam znaleźć z namiotem i rowerem
;) i tak zasnąłem w tym wspaniałym miejscu!
3.07.2020
Pobudka późno, bo po 11:00. Ale co się dziwić, w końcu na Nordkapp dotarłem przed 2:00, a spać poszedłem o 4:00, jak po imprezie
;) o 12:00 otwarty został Nordkapphallen, gdzie odwiedziłem muzeum oraz obejrzałem film dokumentalny w tamtejszym kinie. Zdecydowanie polecam! Szczególnie przy tym filmie można było poczuć tamtejszy klimat tego miejsca. Jest też sklep z pamiątkami. Jeśli chodzi o sam Nordkapp... Naczytałem się wielu negatywnych opinii, że drogo i nieciekawie. Cóż, Norwegowie słyną ze swojego pozytywnego podejścia do środowiska, stąd wjazd na Nordkapp jest dla aut płatny, a dla pieszych czy rowerzystów już nie. Druga sprawa to narzekanie na tłumy. W tym roku z powodu koronawirusa turystów było zdecydowanie mniej i pod globusem spokojnie można było sobie strzelić fotkę. 3 lipca Norwegia była otwarta tylko na Finlandię, Danię i Islandię. Stąd turyści, których tam spotykałem, faktycznie byli z tych krajów. Kiedy zobaczyłem na kamerkę z poprzednich lat to tłumy tam były wieczne. Chyba jednak wyszedł jakiś pozytyw z tej pandemii. Na Nordkappie zostałem do 18:00, było już piękne słońce. O północy też zapowiadano bezchmurne niebo, ale już niestety musiałem wracać, bo kolejnego dnia z samego rana miałem prom Hurtigruten z Honningsvag do Tromso. Ale nie żałowałem, bo słońce o północy można było zobaczyć gdziekolwiek, gdzie jest odsłonięty północny horyzont. Wróciłem się do Honningsvag, gdzie się rozbiłem, aby rano wstać na prom.
Niebawem trzecia część...
;)
-- 02 Wrz 2020 01:00 --
Część 3
4.07.2020
Od 5:45 do 23:45 podróż promem z Honningsvag do Tromso linią Hurtigruten. Przy wypłynięciu deszcz znów powrócił. Więc w sam raz zdążyłem zobaczyć Nordkapp rozświetlony słońcem. Prom, którym płynąłem był świetny! Basen, siłownia, jacuzii, restauracje... i to wszystko w cenie biletu (poza restauracją, za którą płaci się osobno, jeśli chce się z niej skorzystać). Cena za tą trasę wynosi 940 NOK. Więc nie tak źle jak na Norwegię. A kabina przy podróżach poniżej 24 godzin nie jest obowiązkowa. W trakcie rejsu był dłuższy, 2-godzinny przystanek w Hammerfest. Na szybko wszedłem w te 2 godziny na punkt widokowy, z którego był widok na całe miasteczko. Zaopatrzyłem się też w małe zakupy, które na lądzie są tańsze niż na promie. Przed samym Tromso pogoda znów się zaczęła poprawiać, aż w końcu wyszło słońce. Po przypłynięciu do Tromso postanowiłem się rozbić z namiotem na samym cypelku na południu wyspy Tromsoya. Jako, że prom przypłynął o 23:45, a odpływał o 1:30 to jeszcze wspólną fotkę udało mi się z nim zrobić
;) prom i namiot. Jeśli chodzi o sytuację z koronawirusem to przed wejściem na prom było mierzenie gorączki i wypełniało się deklarację, że podczas ostatnich 10 dni nie przebywało się za granicą.
5.07.2020
Pół dnia przeznaczyłem na zwiedzanie Tromso, a potem ruszyłem rowerem w kierunku Lofotów. Samo Tromso to całkiem ładne miasteczko, choć jak dla mnie to niewarte dłuższych odwiedzin. Być może nie widziałem wszystkiego, ale na pierwszy rzut oka wystarczy to miasto traktować jako bramę Arktyki bądź innych wypadów. Po krótkim zwiedzaniu Tromso ruszyłem rowerem przez wyspę Kvaloya na wyspę Senję. Pogoda była już zdecydowanie lepsza i stabilniejsza niż na Nordkapp. Aż +13*C, podczas kiedy na samym Nordkappie było zaledwie +5, 6*C. Następnie na Senję przeprawiłem się promem z Brensholmen na Botnhamn. Dojechałem do miejscowości Senjahopen, gdzie zobaczyłem słońce o północy. Pogoda była w końcu piękna.
6.07.2020
Kolejny dzień, kolejna wyspa. Z Senji przeprawiłem się promem na Andoyę. Wcześniej jednak przez Senję przejechałem. Piękna wyspa, częściowo można było poczuć się jak na Karaibach. Piaszczyste plaże i błękitny kolor wody. Coś pięknego! Ciekawostka, jeśli chodzi o tunele. Przed wjazdem do tunelu rowerem należy wcisnąć przycisk, aby ostrzec innych kierowców o swojej obecności w tunelu. Taka tam jest kultura jazdy
;) Andoya w porównaniu do Senji była już bardziej płaska, dzięki czemu byłem w stanie pokonać dłuższy dystans rowerem. Pogoda dalej ładna, choć pod koniec dnia trochę się zachmurzyło. Ale nie padało!
Super się czytało i oglądało. Fajnie, że w jednym kawałku
:) Z ciekawości: jak wygląda kwestia higieny w takiej podróży? Była po drodze możliwość wzięcia ciepłego prysznica?
Sztos pogoda. Rok temu robiłem Tromso - Senja - Andoya - Lofoty i powrót lądem i przez dwa tygodnie chyba tylko 5-6 dni było względnie ładne. Reszta to deszcz, wiatr po 17m/s i temp 6-9C, a nocą mi dwa razy namiot przymroziło
:-DJak będziesz kiedyś w tamtych stronach kiedyś to polecam przejechać się doliną Tamok od wodospadu Bardufoss na wschód drogą 87. Początek września - piękna złota jesień i pusto. Rowerem idealnie
:)
xionc napisał:Super się czytało i oglądało. Fajnie, że w jednym kawałku
:) Z ciekawości: jak wygląda kwestia higieny w takiej podróży? Była po drodze możliwość wzięcia ciepłego prysznica?Dzięki! Też preferuję jeden kawałek
;) relację już zacząłem pisać wcześniej i dopiero tu wkleiłem w całości całego gotowca
:) Jeśli chodzi o higienę to owszem, przy noclegach na dziko nie jest łatwo z prysznicem. Ale jak ktoś odczuje taką potrzebę to po drodze całkiem dużo kempingów jest i można się wykąpać w całości. A jeśli ktoś z kempingów nie korzysta to są wszelkie jeziorka, rzeki, a jak jest zimno i ktoś nie czuje się morsem to są też stacje benzynowe. Nie jest to prysznic znany z własnego domu, ale zawsze można najważniejsze części ciała przemyć, żeby potem wyglądać w miarę do ludzi
;) niektórzy też mieli taki patent, żeby pójść gdzieś na basen.kefirm napisał:PS Jeśli dobrze widzę to 11.07 spałeś w tym samym miejscu co ja rok temu. Tuż przed A, na zakręcie przy małej rzece uchodzącej z jeziora powyżej. Klimatycznie
:)Tak dokładnie
:) chciałem w A zaliczyć na samym cyplu jeden nocleg, ale niestety były tam znaki zakazu biwakowania. Chciałem też mieć blisko do Moskenes, z którego następnego dnia o 7:00 rano miałem prom do Bodo. I faktycznie masz rację, klimatycznie było
;) spanie przy szumie strumyków jest super. I w dodatku dostęp do wody pitnej, w Norwegii ona jest czysta i można spokojnie z wielu miejsc pić
;) fajnie wiedzieć, że nie tylko ja miałem pomysł, żeby tu spać
:) A pogoda to fakt, jak na tyle dni to rzeczywiście szczęście. Szczególnie na tym odcinku Tromso - Lofoty. Najgorsze były 2 dni przed samym Nordkappem, gdzie uciąłem dzienny dystans, bo deszcz był zbyt duży. W Norwegii trafić na ładną pogodę (szczególnie na wybrzeżu) to jak wygrać w totka
;) Dzięki za polecenie, może kiedyś skorzystam
;)
Super wyprawa i świetna relacja. Sorry, ale mała poprawka - Nordkapp nie jest północnym krańcem Europy. Płn. kraniec kontynentalny to Cape Nordkinn (Kinnarodden), Norway (71°08′02″N 27°39′00″E)bezwzględny kraniec to Cape Fligely, Rudolf Island, Franz Josef Land, Russia (81° 48′ 24″ N) (za Wikipedią)
Winszuję
;) Było w tym trochę kombinatoryki, niepewności i wyzwania logistycznego, ale dałeś radę.Jeśli mogę się do czegoś przyczepić, to czy z 2883 zdjęć, jesteś na jakimkolwiek?
:P Bo tak, przynajmniej w relacji, na przemian namiot/rower lub Twój cień. Wiem doskonale, że na samotnych podróżach o to trudno, a zdjęcia (chyba) wyłącznie z telefonu, ale to jest jednak pamiątka, szczególnie w miejscu docelowym, w tym przypadku Nordkapp.
Dzięki! Fakt, nie do końca to sprecyzowałem, ale chodzi oczywiście o kontynentalną Europę, bo jak wiadomo mamy jeszcze w drodze na biegun Svalbard
;) no i druga rzecz to taka, że obok Nordkapp jest inny mniej oficjalny przylądek oddalony jeszcze dalej na północ o 1.5 km. @BooBooZB na najważniejszym zdjęciu, czyli przy globusie na Nordkapp oczywiście jestem
;) i to w dodatku z rowerem, więc w tych najważniejszych miejscach zadbałem o to, żeby mieć pamiątkę
;) po drodze też np w okolicach Tromso strzeliłem sobie fotkę z roweru, bo kupiłem stamtąd nową skandynawską czapkę
;) no i mam jeszcze pamiątkę z kamerki internetowej z Nordkapp (borealis), gdzie widać jak rozbijam namiot
:D A co do solo tripów to nie jest to trudne, żeby zadbać o zdjęcia. Można kogoś poprosić albo użyć statywu, więc to nie jest problem
;) A co do zdjęć to nie telefonem. Telefonem to robiłem co najwyżej pojedyncze zdjęcia, żeby wysłać rodzicom czy bratu gdzie jestem. A tak to wciąż niezmiennie w podróżach pozostanie dla mnie zwykły aparat
;)
Czy zaplanowałeś całą trasę w szczegółach czy raczej spontan?Były jakieś plany awaryjne? Ja na ten rok odpuściłem dalsze podróże, szacun za podjęcie takiego przedsięwzięcia.
Jeśli chodzi o samą trasę to w szczegółach. Szczególnie trasa przez kraje bałtyckie wymagała dużego opracowania, w końcu to była podróż aż 6-cioma pociągami
;) Bilety na dłuższe odcinki (np z Helsinek do Rovaniemi lub z Bodo do Oslo) miałem kupione wcześniej. Raz, żeby mieć rezerwację na rower, a dwa, że taniej. Np trasa z Bodo do Oslo kosztuje standardowo 1900 NOK (800 zł), a 3 miesiące przed kupiłem za 414 NOK! Czyli praktycznie cena jak za Pendolino z Krakowa do Gdańska
;) planem awaryjnym było zatrzymać się na dłużej w Finlandii lub krajach bałtyckich w razie jakby się do Norwegii nie udało wjechać. Na szczęście takiej potrzeby nie było
;) A na spontanie było zwiedzanie po drodze wszystkich miast, przez które przejeżdżałem. Na Wilno, Rygę, Tallin czy inne miasta na pewno, żeby lepiej poznać to warto dłużej zostać, na co najmniej 2-3 dni. A tak to nieraz miałem po parę godzin
;) ale ogólny zarys tych miast poznałem i wiem, że jak w niektóre miejsca kiedyś wrócę to sobie wspomnę co nieco
;) Przedsięwzięcie faktycznie było duże. W kwietniu przy największym lockdown, kiedy jeszcze był zakaz wstępu do lasów to ja w tym czasie kupiłem bilet, mimo, że nie zapowiadało się na jakiekolwiek podróże za granicę. Ale częściowo jak widać się odblokowało, więc poszukałem sposobów, aby na Nordkapp dotrzeć. Od 15 czerwca Norwegia była otwarta na Finlandię i skorzystałem z tego.Sam plan w głowie powstał na początku 2019 roku. Wahałem się, czy w czasie Euro 2020 to dobry czas na wyjazd, ale wyszło częściowo na plus, że Euro zostało przeniesione na 2021 rok
:) bo jednak chętnie oglądam takie mecze
Bilety kolejowe miały konkretne daty? Czy była możliwość przebukowania ew. zwrotu?Czy przewóz roweru w pociągu jest drogi? Na zdjęciach widać, że wszędzie w wagonach mają odpowiednie stojaki.Czy za wstęp/wjazd na Nordkapp trzeba zapłacić? Za namiot ponosiłeś jakieś opłaty?W namiociku to pewnie za ciepło nie było? Miałeś jakąś izolację (karimata, materac dmuchany)?I na koniec - co było największym kosztem poza koleją i promami?Dzięki za wszystkie odpowiedzi.
Yaneck napisał:Czy za wstęp/wjazd na Nordkapp trzeba zapłacić? Wstęp na Nordkapp jest darmowy dla niezmotoryzowanych. O szczegółach pisałem w tym wątku.nordkapp-za-darmo,1241,97214
Yaneck napisał:Bilety kolejowe miały konkretne daty? Czy była możliwość przebukowania ew. zwrotu?Czy przewóz roweru w pociągu jest drogi? Na zdjęciach widać, że wszędzie w wagonach mają odpowiednie stojaki.Czy za wstęp/wjazd na Nordkapp trzeba zapłacić? Za namiot ponosiłeś jakieś opłaty?W namiociku to pewnie za ciepło nie było? Miałeś jakąś izolację (karimata, materac dmuchany)?I na koniec - co było największym kosztem poza koleją i promami?Dzięki za wszystkie odpowiedzi.Jeśli chodzi o bilety kolejowe to tak, miały konkretną datę. Zwrot to zależy od kraju. Norwegia ma w ofercie tańsze bilety Minipris. Są to bilety bezzwrotne i bez możliwości zmiany. W Finlandii natomiast były zwrotne pod warunkiem wykupienia ubezpieczenia za 5 Euro. Chociaż Finlandia na czas koronawirusa wprowadziła możliwość zwrotu biletu bez ubezpieczenia. Wjazd na Nordkapp tak jak @meczko pisze darmowy dla niezmotoryzowanych. Jest też ewentualnie parking dla aut kilka km przed Nordkappem. Można go tam zostawić i dojść pieszo. Wtedy też wejście za free. W namiocie owszem, było może o 2 stopnie więcej niż na zewnątrz
;) miałem matę samopompującą z firmy therm a rest (polecam) oraz ciepły śpiwór. Śpiwór jest tu najważniejszy, aby był przystosowany do niskich temperatur. No i oczywiście o palniku warto pamiętać, aby sobie herbatę zrobić na rozgrzanie
;) Koszt przewozu roweru jest zależny od kraju. Na Litwie 1 Euro z kawałkiem, na Łotwie podobnie, w Estonii przewóz roweru za free, w Finlandii 5 Euro, w Norwegii na trasach dalekobieżnych 215 NOK (czyli około 100 zł), w Szwecji to zależy od rodzaju pociągu. Na trasie Stromstad - Goteborg, którą obsługuje Vastraffik przewóz jest darmowy i pod warunkiem miejsca w pociągu. Natomiast w pociągach Oresundstag z Goteborga do Malmö płaci się jakoś chyba połowę ceny biletu. No i w Polsce w PolRegio 7 zł, w TLK, IC 9.10 zł. Za namiot nie ponosiłem kosztów, bo spałem na dziko
;) choć w sumie zależy co masz na myśli. Chyba, że chodzi o ten nocleg na Nordkapp to nie, nic nie płaciłem. Płatne są tylko kempingi. Ten nocleg na Nordkapp jest szczególny, bo w końcu najdalej na północ kontynentalnej Europy
;)
Gratuluję! Zaraz po Tobie, bo na przełomie lipca i sierpnia zrobiłem podobną trasę, tyle że samochodem, prawie 10k km. Od Kirkenes przez Nordkapp i Lofoty miałem mega farta pogodowego, cały czas patelnia. Mm nadzieję, że relacja kiedyś się napisze.
:mrgreen:
Dzięki!
;) Tobie też gratuluję wrażeń i że udało się wszędzie przez granice przejechać
;) czekam w takim razie na Twoją relację, jestem ciekaw czy podobną trasą jechałeś co ja. Swoją relację też nieco z opóźnieniem napisałem, bo po powrocie miałem pracę i nie było czasu, ale znalazła się luka, no i dopieściłem wszystko
;) Z pogodą faktycznie chyba w tym roku w północnej Norwegii było łaskawie, bo prawie cały czerwiec był ładny, ja miałem może 2 dni tylko gorsze, no i Tobie też się udało
;) a o Finlandii już nie wspominając, gdzie na koniec czerwca w Laponii było prawie +30*C. To się nie zdarza często
;) a Finowie podobno mają granicę upału powyżej +27*C
;) Jako ciekawostkę dodam, że w tym roku pod koniec lipca na Svalbardzie był rekord temperatury +21.7*C, podczas kiedy poprzedni rekord wynosił w 1979 roku +21.3*C. Na Nordkappie z tego co pamiętam, też w tym czasie było ciepło, cieplej niż na początku lipca. Szacun, że trafiłeś tam akurat w tym czasie na tą "patelnię"
:)
@NikodemFM, polubiłam przed czytaniem i oglądaniem
:) . To z braku czasu zostawiam na potem. Ale podziwiam i zazdroszczę. Szkoda, ze trochę "wyrosłam" juz z takich wypraw
:)
super relacja, my jesteś po pierwszym kilkudniowym wypadzie rowerowym (850 km) i szacun za wyprawę.Chciałem się podpytać o kwestie rowerowe : obyło się bez awarii ? wozisz ze sobą dętki itp itd ?
Podczas dnia polarnego nie zawsze o północy świeciło słońce, ale jak już się pojawiła okazja oraz miałem odsłonięty horyzont to uwieczniłem ten moment
;) oto filmik z Lofotów z niezachodzącego słońca
;) https://www.youtube.com/watch?v=RwRrGSi ... =nikodemFM
@NikodemFMMoja trasa bardzo podobna: Wilno-Kowno-Szawle-Jełgawa-Ryga-Parnawa-Tallin-Helsinki-Hameenlinna-Tampere-Oulu-Rovaniemi-Inari-Kirkenes-Karasjok-Nordkapp-Alta-Tromso-A-Droga 17-Trondheim-Dovre-Rondane-Jotunheimen-Hardangervidda-Kristiansand-Hirtshals. Powrót przez Danię i Niemcy.W środkowej i południowej Norwegii którko, bo już ją 2 razy wcześniej zjechałem . I jest to, jednak jak dla mnie (pomimo Lofotów) zdecydowanie najpiekniejsza częśc kraju (chyba z moim ukochanym Rondane).Zeszłoroczną relację RTW pisałem kilka miesięcy ale skończyłem, więc mam nadzieję, że z tą będzie nie gorzej.
:mrgreen:Nie chcę Ci zasmiecać wątku, ale może zarzucę pare fotek z tą pogodą na północy, bo to było COŚ.
:D Na początek port Kirkenes.
I dalej:
@klapio dziękuję
;) Faktycznie pod koniec czerwca dopiero co się to wszystko otwierało powoli i większość granic była otwarta najczęściej z państwem sąsiednim bez podziałów na kraje zielone czy czerwone. Tak właśnie zrobiła Norwegia, która się z Finlandią otworzyła nawzajem po 15 czerwca. I dzięki temu na Nordkappie było dość pusto, a zagraniczni turyści byli z Danii i Finlandii tylko właściwie. Lofoty faktycznie super, z tymi wszystkimi plażami i wystrzałowymi fiordami, choć dla mnie osobiście to Nordkapp był większym przeżyciem i poczuciem, że dalej na północ już się lądem nie da jechać, a na bezkresnym oceanie można było wizualnie wyobrażać sobie Svalbard i biegun północny
;) z pogodą w tym roku na samej północy, w tym na Lofotach też było dość łaskawie, praktycznie cały czerwiec słoneczny, w lipcu i sierpniu zaledwie pojedyncze deszczowe dni, a poza tym super pogoda do spędzania na świeżym powietrzu
;)
Dzięki @e-prezes
;) Jeśli już decyduję się na noclegi na dziko to praktycznie zawsze wybieram takie miejsca, gdzie wieczorem jest już małe prawdopodobieństwo, że ktoś przyjdzie. A rower zawsze przypinam do drzewa koło namiotu, a jak drzew nie ma to o pałąki w namiocie, gdzie jakby ktoś chciał rower ruszyć to poruszyłby całym namiotem i to by mnie obudziło, żebym zdążył ewentualnie zareagować
;)
1.07.2020
Pierwszy dzień nowego miesiąca bez zmian. Deszcz, deszcz i deszcz. Choć był jeden pozytyw. Początkowo myślałem, że czekać mnie będzie dzień przerwy, ale około 16:00 pojawiło się okno pogodowe i nie padało. Ruszyłem kolejne 17 km dalej. Wiatr jednak był porywisty i często z boku. Dawał się on więc we znaki i to znacznie. Ale dla mnie wtedy liczyło się, że nie padało do 19:00. Po 19:00 deszcz znów wrócił. Zatem ujechałem tyle ile mogłem. Mimo to miejscówka na namiot była w pięknym miejscu, niedaleko przydrożnego parkingu.
2.07.2020
Deszcz wciąż padał, jednak wiatr z zachodniego zmienił kierunek na południowy, stąd miałem wiatr w plecy! To było piękne. Zatem jechałem dalej. Krajobrazy to praktycznie nicość, tylko stada reniferów regularnie biegały lub pasły się. Tego dnia miałem też przeżycie w postaci popularnego tunelu Nordkapptunnell o długości 7 km oraz zjazdu 212 metrów pod poziomem morza! Przez pierwsze 3 i pół kilometra ostry zjazd, stąd w zaledwie 5 minut z kawałkiem zjechałem. Kolejne 3 i pół kilometra to z kolei druga strona medalu. Stromy podjazd. Tu się ciężko wjeżdżało, ale obok był chodnik, stąd dla tych, co nie dadzą rady, mają możliwość rower prowadzić. Do Honningsvag (30 km od Nordkapp) dotarłem około 18:00. Zrobiłem kolejne zakupy i na stacji benzynowej przez 3 godziny się nieco zagrzałem, osuszyłem oraz doładowałem telefon. Buty też częściowo przemokły, potrzebne więc były woreczki. Prognozy mówiły, że deszcz ma praktycznie osłabnąć około północy, więc do zamknięcia (22:00) stacji benzynowej podgrzewałem się ile można ;) no i ruszyłem dalej. Ostatnie kilometry były ciężkie, bo praktycznie ciągle pod górkę. Ale w końcu, wreszcie i nareszcie... dokładnie 3 lipca o 1:48 NORDKAPP ZDOBYŁEM. Niesamowite przeżycie! Być na północnym krańcu Europy, skąd w linii prostej na biegun północny 2100 km, a do Warszawy też 2100 km. Wjazd o takiej godzinie na Nordkapp był już darmowy (choć rowerem zawsze jest za darmo), szlabany podniesione. W końcu po 100 km jazdy rowerem tego dnia, osiągnąłem cel i z okazji zwycięstwa, o 3:00 „w nocy” rozbiłem namiot najadalej na Północ kontynentalnej Europy. Moment rozbijania się widać nawet na kamerce Borealis http://nordkapp.kystnor.no/ jak ktoś ma ochotę to można mnie tam znaleźć z namiotem i rowerem ;) i tak zasnąłem w tym wspaniałym miejscu!
3.07.2020
Pobudka późno, bo po 11:00. Ale co się dziwić, w końcu na Nordkapp dotarłem przed 2:00, a spać poszedłem o 4:00, jak po imprezie ;) o 12:00 otwarty został Nordkapphallen, gdzie odwiedziłem muzeum oraz obejrzałem film dokumentalny w tamtejszym kinie. Zdecydowanie polecam! Szczególnie przy tym filmie można było poczuć tamtejszy klimat tego miejsca. Jest też sklep z pamiątkami. Jeśli chodzi o sam Nordkapp... Naczytałem się wielu negatywnych opinii, że drogo i nieciekawie. Cóż, Norwegowie słyną ze swojego pozytywnego podejścia do środowiska, stąd wjazd na Nordkapp jest dla aut płatny, a dla pieszych czy rowerzystów już nie. Druga sprawa to narzekanie na tłumy. W tym roku z powodu koronawirusa turystów było zdecydowanie mniej i pod globusem spokojnie można było sobie strzelić fotkę. 3 lipca Norwegia była otwarta tylko na Finlandię, Danię i Islandię. Stąd turyści, których tam spotykałem, faktycznie byli z tych krajów. Kiedy zobaczyłem na kamerkę z poprzednich lat to tłumy tam były wieczne. Chyba jednak wyszedł jakiś pozytyw z tej pandemii. Na Nordkappie zostałem do 18:00, było już piękne słońce. O północy też zapowiadano bezchmurne niebo, ale już niestety musiałem wracać, bo kolejnego dnia z samego rana miałem prom Hurtigruten z Honningsvag do Tromso. Ale nie żałowałem, bo słońce o północy można było zobaczyć gdziekolwiek, gdzie jest odsłonięty północny horyzont. Wróciłem się do Honningsvag, gdzie się rozbiłem, aby rano wstać na prom.
Niebawem trzecia część... ;)
-- 02 Wrz 2020 01:00 --
Część 3
4.07.2020
Od 5:45 do 23:45 podróż promem z Honningsvag do Tromso linią Hurtigruten. Przy wypłynięciu deszcz znów powrócił. Więc w sam raz zdążyłem zobaczyć Nordkapp rozświetlony słońcem. Prom, którym płynąłem był świetny! Basen, siłownia, jacuzii, restauracje... i to wszystko w cenie biletu (poza restauracją, za którą płaci się osobno, jeśli chce się z niej skorzystać). Cena za tą trasę wynosi 940 NOK. Więc nie tak źle jak na Norwegię. A kabina przy podróżach poniżej 24 godzin nie jest obowiązkowa. W trakcie rejsu był dłuższy, 2-godzinny przystanek w Hammerfest. Na szybko wszedłem w te 2 godziny na punkt widokowy, z którego był widok na całe miasteczko. Zaopatrzyłem się też w małe zakupy, które na lądzie są tańsze niż na promie. Przed samym Tromso pogoda znów się zaczęła poprawiać, aż w końcu wyszło słońce. Po przypłynięciu do Tromso postanowiłem się rozbić z namiotem na samym cypelku na południu wyspy Tromsoya. Jako, że prom przypłynął o 23:45, a odpływał o 1:30 to jeszcze wspólną fotkę udało mi się z nim zrobić ;) prom i namiot. Jeśli chodzi o sytuację z koronawirusem to przed wejściem na prom było mierzenie gorączki i wypełniało się deklarację, że podczas ostatnich 10 dni nie przebywało się za granicą.
5.07.2020
Pół dnia przeznaczyłem na zwiedzanie Tromso, a potem ruszyłem rowerem w kierunku Lofotów. Samo Tromso to całkiem ładne miasteczko, choć jak dla mnie to niewarte dłuższych odwiedzin. Być może nie widziałem wszystkiego, ale na pierwszy rzut oka wystarczy to miasto traktować jako bramę Arktyki bądź innych wypadów. Po krótkim zwiedzaniu Tromso ruszyłem rowerem przez wyspę Kvaloya na wyspę Senję. Pogoda była już zdecydowanie lepsza i stabilniejsza niż na Nordkapp. Aż +13*C, podczas kiedy na samym Nordkappie było zaledwie +5, 6*C. Następnie na Senję przeprawiłem się promem z Brensholmen na Botnhamn. Dojechałem do miejscowości Senjahopen, gdzie zobaczyłem słońce o północy. Pogoda była w końcu piękna.
6.07.2020
Kolejny dzień, kolejna wyspa. Z Senji przeprawiłem się promem na Andoyę. Wcześniej jednak przez Senję przejechałem. Piękna wyspa, częściowo można było poczuć się jak na Karaibach. Piaszczyste plaże i błękitny kolor wody. Coś pięknego! Ciekawostka, jeśli chodzi o tunele. Przed wjazdem do tunelu rowerem należy wcisnąć przycisk, aby ostrzec innych kierowców o swojej obecności w tunelu. Taka tam jest kultura jazdy ;) Andoya w porównaniu do Senji była już bardziej płaska, dzięki czemu byłem w stanie pokonać dłuższy dystans rowerem. Pogoda dalej ładna, choć pod koniec dnia trochę się zachmurzyło. Ale nie padało!